21 mar 2010

Mikołaj Trzaska solo @ Chłodna25







Ciemno, cicho, same znajome twarze - Mikołaj miał dobry klimat do zagrania koncertu solowego.
I zagrał go wspaniale. Grał głównie na saksofonie altowym, jeden utwór na klarnecie basowym i jeden na tarogato (węgierski instrument, zdjęcie trzecie od góry), który ma piękne i delikatne brzmienie.
Trzaska zaczął od dźwięków, które kojarzą mi się z odgłosami wydawanymi przez jakiegoś dzikiego zwierza. Pochrząkiwania, posapywania, jakby szykował się do ataku.
Później były utwory różne - jeden średniowieczno żydowski, jeden Shofaru, jeden Charlesa Ivesa.
Utwór na tarogato był przepiękny, tęskny. Najlepiej było zamknąć oczy i wsłuchać się w opowieść, w pieśń snutą przez muzyka.
Mam wrażenie, że koncerty solowe wrażliwych muzyków, to jak wypruwanie sobie bebechów.
Odsłania się całego siebie, pokazuje wnętrze. Dlatego są takie poruszające i osobiste.

2 komentarze:

ducze pisze...

to Twoje zdjecia? bardzo fajne to pierwsze

Warszawa muzyczna pisze...

Moje, dzięki.