15 mar 2010
Cukunft @ Powiększenie, 11.03
Byli bardzo zmęczeni i niewyspani.
I chora energia braku snu i wyczerpania przerodziła się w dziki klezjezz, tańce i trans.
A koncert zagrany był bez przerw między utworami, jako jedna miażdżąca całość.
Nawet Rafael Rogiński (gitara) zagrał głośniej i "mocniej" niż zazwyczaj, nie wspominając o Pawle Szpurze (perkusja), który bębnił jak szalony, jak zawsze pogrążony w sobie i swoim świecie.
Paweł Szamburski (clarinetto basso, clarinetto zwykłe) i Michał Górczyński (klarnet) biegali, tańczyli i skakali po scenie. I wspaniale grali, wysokie żydowskie tony zaciągali.
Paweł Esz. powiedział (a w zasadzie napisał na fejsie) pewnego razu, że lubi grać w Warszawie, bo przychodzi zajebista publiczność.
I to jest prawda, na bis (wreszcie!) na sugestię zespołu ludzie natychmiast złożyli krzesła i poszli w dzikie tany.
Wspaniałe, nieziemskie koncerciwo.
(Doszły mnie słuchy, że niestety był źle nagłośniony, że z tyłu sali dźwięk był płaski i taki sobie. Na szczęście w pierwszym rzędzie było słychać
świetnie, jedyna rzecz nietak to trochę za głośna gitara, ale można się było przyzwyczaić)
Chłopaki roznieśli Powiększenie i tyle. Jeden z najlepszych koncertów na jakich byłem pod względem energii i "kopa" przekazywanych ze sceny.
יפה!
tutaj więcej zdjęć
http://picasaweb.google.pl/johnvivaldi/CukunftPowiekszenie1103#
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
czemu mnie tam NIE MOGŁO BYC ;(
o tak, zajebisty koncert!
Prześlij komentarz